poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 10

Przyjdzie taki dzień, kiedy wszystko legnie w gruzach. Wszystko, co budowałeś przez całe swoje życie zniknie. A ty nie będziesz wiedział co zrobić. Tak właśnie czułam się, gdy Carlo zachorował i musiałam zabrać go do szpitala. Okazało się, że jest śmiertelnie chory. Przychodziłam do niego codziennie i spędzałam razem z nim cały dzień. Lekarze uprzedzali, że choroba jest zakaźna, lecz mnie to nie dotyczyło. Kolejna osoba, którą kochałam umierała, a ja znów nie mogłam nic zrobić.
 - Nie płacz, Véronique- powiedział mój ukochany dziadek, kiedy umierał. Miałam wtedy 8 lat, a jego śmierć była dla mnie końcem świata. - Ale odchodzisz, zostawiasz mnie- odparłam łkając i wtuliłam się w ramię staruszka
- Zawsze będę przy tobie. Wystarczy, że o mnie pomyślisz.
To były ostatnie słowa, jakie wypowiedział. Nie chciałam odejść od ciała dziadka, dopiero moja matka przekonała mnie, że musimy dać mu odejść w spokoju.
Wspomnienie sprzed lat zjawiło się w mojej głowie zupełnie niespodziewanie. Spojrzałam na łóżko, na którym leżał Carlo. Chłopiec spał spokojnie. Przypomniał mi się mój dziadek. Zmarł, gdy byłam małą dziewczynką. Żadna śmierć bliskiej osoby nie była tak bolesna jak dziadka. Żadnej tak nie przeżyłam. Może było to spowodowane moim młodym wiekiem? Lub tym, że do nikogo nie przywiązałam się tak jak do niego? Nawet śmierci mamy nie przeżyłam tak mocno. Czy Carlo był dla mnie ważniejszy niż staruszek? Nie potrafiłam na to odpowiedzieć. Wiedziałam, że nie mogę dopuścić, aby odszedł. Codziennie szukałam jakiegoś lekarza, który mógłby pomóc chłopcu, ale na nic się to zdało. Wszyscy bezradnie rozkładali ręce.
- Mamy coś, co pomoże pani synowi- oznajmił pewnego dnia lekarz.
- Naprawdę? To świetnie!- krzyknęłam uradowana.
- Tak, tylko jest to chwilowe. Carlo umrze, ale później.
Moja radość opuściła mnie równie szybko jak przyszła. On i tak miał mnie opuścić. Tylko jedna osoba może mi pomóc. Problem w tym, że nie mam pojęcia gdzie teraz jest. Zabrałam chłopczyka do domu i położyłam do łóżka. Usiadłam na fotelu myśląc jak znaleźć Luciena. Wydawało się to niemożliwe, lecz ja nie zamierzałam się poddawać.
- Nie potrafię. Nie umiem tego zrobić- powiedziałam, kiedy po raz kolejny nie udało mi się zabawki.
- Bo nie wierzysz, że potrafisz. Jeśli bardzo chcesz możesz nawet latać- odpowiedział dziadek.
- Latać? Ja chcę latać! Jak,dziadku, jak?
-Zamknij oczy- powiedział i zakręcił mną w powietrzu.
Śmiałam się i krzyczałam, tak długo, dopóki mnie nie postawił na ziemi.
- Jeszcze raz, dziadku. Proszę.
Próbowałam wszelkich  sposobów, żeby się z nim skontaktować. Niestety, na próżno. Wyglądało na to, że nie chciał mieć więcej ze mną nic wspólnego.
Każdego dnia starałam się zapewnić Carlo największy komfort. Spędzałam z nim każdą minutę. Myśl, że wkrótce nie będę mogła tego robić, rozdzierała mi serce. Byłam zła na Luciena, że nie zjawia się, ani nie odpowiada mi. Zła na lekarzy, że nie potrafią mu pomóc. Zła na siebie, że nie mam wystarczającej mocy. Lucyfer mówił, że mogę zrobić wszystko, a niczego mnie nie nauczył. Wstałam z krzesła, które było przy łóżku chłopca. Weszłam do kuchni i przewróciłam miskę, która znajdowała się na stole. Oparłam łokcie o szafkę, chwytając się za głowę. Mogłam jedynie przyglądać się jak umiera. Dlaczego  nie mogę nic zrobić?!- krzyczałam w myślach.
- Dlaczego płaczesz?
- Mój piesek umarł, dziadku- odpowiedziałam, wpatrując się w zwierzę.
- Co się z nim teraz stanie? Pójdzie do nieba dla piesków?
- Pewnie tak. Był przecież dobrym psem, prawda?
- Nigdy mnie nie ugryzł.
- W takim razie zobaczycie się jeszcze- odpowiedział, przytulając mnie.
Dziadek zawsze potrafił znaleźć pozytywne strony. Nie ważne co się działo, on zawsze był przy mnie. Strasznie żałowałam, że nie ma go tu teraz. On na pewno znalazłby jakieś rozwiązanie. Przecież zawsze to robił.
 - Nauczysz mnie pływać? Proszę.
- Umiesz chodzić, latać, a teraz chcesz pływać?- spytała uśmiechając się.
- Tak! Wtedy będę mogła zrobić wszystko.
- Dobrze, zatem chodź.
Wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę wody.
Nauczył mnie wszystkiego. Oprócz tego jak mam poradzić sobie sama.
  Po moim policzku spłynęła łza. Usłyszałam jak Carlo kaszle. Weź się w garść. Nie czas na to. Zadbaj najpierw o chłopca.- rozkazałam sobie. Pobiegłam pod jego pokój i uchyliłam drzwi.
- Wszystko dobrze?- spytałam, wchodząc o pomieszczenia.
Niestety on nie mógł odpowiedzieć, gdyż zaniósł się potwornym kaszlem. Zaczął pluć krwią. Wpadłam w panikę. Nie wiedziałam co mam robić. To nie może się tak skończyć. On nie może ode mnie odejść. Przecież miał przed sobą wiele lat życia. To niesprawiedliwe.
- Carlo! Carlo. Nie..proszę..- wydusiłam przez łzy.
Chłopiec przestał się dusić. Spojrzałam mu w oczy.
- Nie płacz, Véronique. Zawsze będę przy tobie. Kocham cię- wyszeptał i chwycił mnie za rękę. Próbował się uśmiechnąć, lecz nie mógł. Widziałam jak jego oczy gasną. Uścisk jego dłoni zelżał. Przymknął powieki, które już nigdy nie miały zostać otwarte. Jego głowa leżała bezwładnie na poduszce, w kroplach krwi. Klęczałam przy nim i nie mogłam pojąć co się właśnie wydarzyło. Nie chciałam tego pojąć. Lekarstwo przecież miało dać mu więcej czasu. Nie rozumiałam co poszło nie tak. Nie płakałam. Przykryłam go kołdrą. Udałam się do szpitala, aby wyjaśnili mi co się stało. Lekarz również był zaskoczony. Wróciłam do mieszkania razem z doktorem, aby zabrał ciało. Kiedy wyszedł, położyłam się i wtedy dotarło do mnie co się dziś stało. Co działo się przez ostatnie kilka dni. Pierwsze łzy płynęły po mojej twarzy. Nie trwało długo zanim rozpłakałam się na tyle, że nie panowałam nad sobą. Kiedy udało mi się zasnąć, miałam koszmary. Nie pamiętałam jakie. Może to i lepiej. Czułam się pusta. Zostałam zupełnie sama. Nie wiedziałam co mam robić.
***************************

12 komentarzy:

  1. Dziękuję za powiadomienie :) Dostałam je, będąc w pociągu, kiedy to mój laptop znajdował się w plecaku turystycznym wraz z ciuchami, a nie będę wyciągała osobistych rzeczy przy obcych ludziach, wezmą mnie za jeszcze większą wariatkę niż jestem ;)
    Co do rozdziału, Carlo śmiertelnie chory? S***
    Wspomnienie dziadka Veronique wywołało we mnie smutek.
    W ogóle ostatnimi czasy strasznie się smucę, gdy czytam o czyjejś śmierci, czyżby odzywała się we mnie empatia?
    Lucien, idioto, gdzie jesteś?
    Choć smutny, rozdział uznaję za bardzo dobry. Przekazałaś emocje :) Tak trzymaj ;)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Bardzo się wzruszyłam, poruszył mnie :) Wspomnienia z dziadkiem były bardzo piękne i wspaniale opisane. Carlo... Hm, trochę mi się łezka w oku zakręciła. Wspaniale wszystko opisałaś!
    Czekam na więcej <3
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak.. Fajnie być nieśmiertelnym, ale przebywać wśród osób, które mogą umrzeć- to już gorzej. Nie dziwię się rozpaczy Veronique. Pokochała chłopca, a on tak szybko odszedł. I czemu Lucien nie pomógł? Gdzie on w ogóle jest? Pięknie wplotłaś wspomnienia z dziadkiem. Dało to cudowny efekt!:)

    Czekam na następny i zapraszam do siebie na Rozdział 3.2 ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na prawdę mi się podoba. Wzruszyłam się, po prostu już tam mam! I te wspomnienia z dziadkiem ♥. Jejku nie mogę przestać myśleć o tym co właśnie przeczytałam. Biedna V! Na prawdę mi się podobało, oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Carlo umarł, a gdzie nasz Lucyfer?! No ej, powinien wesprzeć ukochaną. A te wspomnienia z dziadkiem bardzo mi się spodobały. Ciekawe co teraz ona zrobi? Myślę, że pojawi się jakaś nowa postać i nowa intryga, a nasz Lucuś wreszcie wróci, bo jak nie to Veronique strzeli focha xD

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja łezka mi pociekła pod koniec :( Piękny i bardzo wzruszający rozdział. Chce juz next. Wybacz, ze dopiero teraz komentuję, ale mam mase roboty do egzaminów.
    Pozdrawiam i weny :*
    Aqua
    Zapraszam na 12 rozdział http://aquasenshi.blogspot.com/2014/04/rozdzia-12.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutny rozdział... Na końcu, aż się popłakałam.
    Cudnie piszesz. Dodaję do obserwowanych.
    Pozdrawiam,
    Paulina A

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne, ale troche mało opisów uczuć i wgl opisów, wlaściwe to nie czuje tego, że ona jest w nim zakochana, mam wrażenie, że to bardziej przyzwyczajenie, że Lucian jest obok niej. Ładnie piszesz tylko wszystko dzieje się bardzo szybko przez co trudno przywiązaćsię do bohatera i wczuć w jego sytuacje. Fajnie jakbyś robioła wiecej opisów i bardziej się skupiła na emocjach bohaterów .

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowy rozdzialik?
    Pisz szybciutko, proszę!

    OdpowiedzUsuń