sobota, 22 marca 2014

Rozdział 9

Wszystko układało się znakomicie. Wychowanie Carlo nie sprawiło nam większych problemów. Wydawało mi się, że Lucien przywiązał się o tego chłopca przez te 4 lata, oczywiście on za nic w świecie by się do tego nie przyznał. Niestety mój podopieczny dorastał, stawał się mądrzejszy i zaczął zauważać, że coś jest nie tak. Nie miałam pojęcia jak długo jeszcze uda mi się utrzymać prawdę w sekrecie przed nim.
Był zwykły dzień, chłopiec był w szkole, a ja szykowałam posiłek.
- Musimy porozmawiać- oznajmił narzeczony, wchodząc do kuchni.
- O czym?- spytałam, obracając się w jego stronę.
- O dziecku. Musimy się go pozbyć. Wczoraj zaczął zadawać pytania.
- Ale ja nie mogę go oddać. Gdzie on pójdzie? Co zrobi?
- Zajmie się nim ktoś inny- powiedział.
- Nie, nie. Jeszcze nie. Powiemy mu coś, jakoś wyjaśnimy, ale nie róbmy tego.
- Mówiłem ci, że w końcu i tak będziemy musieli to zrobić, a ty mnie nie słuchałaś. Za bardzo się do niego przywiązałaś. Jeszcze się nie nauczyłaś, że ludzie odchodzą? Kiedy w końcu do ciebie dotrze, że przez uczucia cierpisz?
- Mam przestać czuć? Mam się zmienić w potwora bez serca? Mam być tobą?
Dla Luciena tego było za wiele. Wstał, przewracając krzesło i wyszedł, trzaskając drzwiami. Usiadłam przy stole i ukryłam twarz w dłoniach. Nie powinnam była tego mówić. Lucien bywa bezwzględny, ale chyba ma do tego prawo. I nie był bez uczuć, mimo swojej natury obdarzył uczuciem mnie. Teraz może zrobić wszystko. Kiedy jest zły, traci nad sobą panowanie. Przeze mnie może ktoś ucierpieć. Podniosłam się i wybiegłam za nim. Stanęłam na środku ulicy, nie wiedząc gdzie mógł pójść. Skupiłam się, próbując go odnaleźć, lecz najwyraźniej uniemożliwił mi to. Wtedy znalazłam się w zupełnie innym miejscu. Biegłam, byłam zła. Zła to mało powiedziane, byłam wściekła. Wściekła na wszystko, nawet na ludzi przechodzących obok. Jakim prawem oni byli tak szczęśliwi. Najbardziej zła byłam na siebie. Nie wiedziałam dlaczego i nagle zrozumiałam, ze to nie moje uczucia tylko Lucyfera. Byłam w jego głowie. Zobaczyłam, że biegnie w stronę domu dziecka. Natychmiast się tam przeniosłam. Ujrzałam jak wściekły przybiera swą prawdziwą postać. Jego głowa i kończyny wydłużyły się, a czarne skrzydła rozdarły koszulę. Większość ludzi przeraziłaby się, uciekła jak najdalej, ja jednak stałam zafascynowana. Nie odczuwałam strachu. Podeszłam bliżej i położyłam rękę na ramieniu ukochanego. Ten odwrócił się w moją stronę. Spojrzałam w jego oczy. One jako jedyne nie zmieniły się. Wciąż była w nich ta głębia, w której tak często się zatracałam.
- Przepraszam- wyszeptałam- Nie powinnam była tak mówić.
Nie odpowiedział.
- Wróć do domu.
- Moim domem jest Piekło- powiedział i zniknął.
Wróciłam do mieszkania i czekałam na Carlo.
- Gdzie jest Lucien?- spytał, gdy kładł się spać.
- Musiała coś załatwić. Wróci za parę dni- odparłam. A przynajmniej taką mam nadzieję.
Lucyfer nie pojawił się przez tydzień. Pewnego dnia, gdy chłopiec wyszedł, udałam się do Piekła. W końcu ostatnim co powiedział była wzmianka o tym, że  Piekło to jego dom. Ja uważałam inaczej. Dom był tam gdzie rodzina, gdzie osoby, które kochasz. Chodziłam korytarzami szukając narzeczonego. Demony mówiły, że ich pan wciąż jest na Ziemi. Po przeszukaniu większości sal i korytarzy, wróciłam na powierzchnie. Nie miałam pojęcia gdzie szukać ukochanego. Przymknęłam powieki i wyobraziłam sobie plażę, ocean, błękitne niebo. Kiedy otworzyłam oczy, znajdowałam się w takim miejscu. Usiadłam na gorącym piasku i wpatrywałam się w wodę. Przestałam myśleć, pozbyłam się wszelkich emocji. Liczył się tylko spokój i cisza. Potrzebowałam tego. Zaczęłam myśleć trzeźwo. Nie znajdę Diabła, jeśli on tego nie chce. Powinnam się zająć sobą i chłopcem, który nie poradzi sobie sam. Jeśli będzie chciał wrócić, zrobi to. Udałam się z powrotem do Carlo. Już na mnie czekał.
- Gdzie byłaś, Véronique?
- Załatwić pewną sprawę- odparłam z uśmiechem.- Chodź czas na obiad- poprowadziłam dziecko do kuchni.
Zjadłam posiłek razem z nim i położyłam się spać. Nie czułam smutku ani pustki,które towarzyszyły mi przez ostatni tydzień. Czułam się wolna. Czułam, że mogę wszystko. Było to jedno z najcudowniejszych uczuć, uczucie, że jesteś zdolna do wszystkiego.
***********************************************************
Przepraszam za tak dużą przerwę. Czekam na Wasze szczere opinie (;

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że tak krótko, ale poza tym bardzo mi się podobało ;) Udowodniłaś, że Veronique to naprawdę bardzo silna kobieta ;) Wszystko się komplikuje z czasem, ale liczę na to, że Carlo dowie się prawdy, że Veronique i Lucyfer nie oddadzą go po prostu. Lucyfer w tak ludzkiej postaci jest dość dziwnym zjawiskiem, ale po chwili doszłam do wniosku, że diabeł to w końcu upadły anioł, więc skoro ma mnóstwo złych ludzkich cech, to czemu nie może mieć też innych? Lucyferowi reakcji też się nie dziwię, czego się spodziewać po diable w końcu ;P W każdym razie liczę, że Carlo jakoś zaakceptuje sytuację ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział krótki, albe bardzo przyjemny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział faktycznie krótki, ale świetny :) Nie mogę doczekać się next. No i czy to nowy szablon? Strasznie mi się podoba i zbytnio go nie kojarzę, więc wnioskuje, że się nie dawno pojawił :P
    Pozdrawiam
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z przedmówczyniami, rozdział krótki, ale treściwy :)
    Gdzie to podziewa się nasz kochany Lucuś?
    Mam nadzieję, że wróci szybko.
    Mając przy sobie Carlo, Veronique nie przestanie kochać i być potrzebną.
    Mam nadzieję, że chłopiec nie zniknie tak szybko, że Lucien zrozumie swoje uczucia do niego i nie będzie chciał się go pozbyć.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę piosenkę, którą masz dodaną, no mam przed oczami początek Supernatural przy nowych sezonach, uwielbiam!! Piszesz super, ciekawie i aż czekam na więcej. :)
    Zapraszam do siebie:
    http://kochajac-potwora.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś dotarłam do końca i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały. Zastanawiam się gdzie poszedł nasz Lucyfer? Jest wiele możliwości, ale chyba niedługo wróci. Musi mieć przecież jakieś "ludzkie" odruchy. Oby...

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj nie łatwo być z Diabłem. Lucien ma swoje humorki, nie zawsze potrafię go zrozumieć. Mimo wszystko dobrze, że Veronique nie pozwoliłaoddać Carlo. Co z tego, że będzie pytać? Przecież przyzwyczaił się do nich, zaufał im. Nie mogą go zostawić.
    Pozdrawiam i czekam na nastepny rozdział;)

    A w wolnej chwili zapraszam do siebie na rozdział 3.1 ;)

    OdpowiedzUsuń