Minął miesiąc.Opanowałam już swoje moce. Zdarzały się oczywiście chwile słabości, ale zawsze sobie radziłam.Uczucie do Luciena rosło każdym dniem. Miałam także przyjaciela, nazywał się Nataniel.
- Dobrze wiesz jak się kończą twoje przyjaźnie. Po co to robisz?- spytał Lucyfer.
- Normalni ludzie mają przyjaciół. Staram się być normalna.
Nie rozmawialiśmy więcej o Natanielu. Często się z nim widywałam, zwykle zaraz po pracy. Było w nim jednak coś, co nie dawało mi spokoju. To tylko twoja wyobraźnia. Przestań. Powtarzałam to ciągle. Lucien nie widział go ani razu. Jak co dzień wróciłam do domu.
- Nie możesz się więcej spotykać z tym chłopakiem- oznajmił mój narzeczony, gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania.
- A to dlaczego?- spytałam, zdejmując płaszcz.
- On nie jest człowiekiem. To Nieśmiertelny.
- Co? O czym ty mówisz? Przecież ty go nawet nie widziałeś.
- Spotkałem go dzisiaj. Nieśmiertelny to prawie anioł. Żaden śmiertelnik go nie widzi. Jest skazany na samotność. Zrobi wszystko, żeby stać się aniołem. Zabije każdego, kto mu w tym przeszkodzi.
- Prawie anioł?- powtórzyłam.
- Tak, niektóre dusze stają się aniołami. Archanioły osobiście je wybierają. Muszą wykonać zadania, które pokażą, czy mogą stać się aniołami. Nieśmiertelny posiadł już całą anielską moc, dlatego jest taki niebezpieczny.
- Tylko, że ja mu w niczym nie przeszkadzam.
- Jeśli nie ukończył przemiany, to musiał zrobić coś strasznego. Teraz musi odpokutować swoje grzechy. Uważa, że zabicie cię załatwi sprawę. Myli się. Archaniołom zależy, na tym, abyś żyła. Dlatego nie chce, żebyś się z nim zadawała.
A więc miał rację. Moje przyjaźnie zawsze kończą się tak samo. Nie mogłam mieć normalnego życia.
- Mam po prostu zacząć go unikać?
- Nie. To nic nie da i tak cię wytropi. Musimy go zabić. Oczywiście mamy tylko jedną szanse, ponieważ, gdy tylko cię zobaczy lub usłyszy będzie wiedział, co chcesz zrobić.
- Jak to zrobimy?
Prychnął.
- Rozmawiasz z Diabłem i martwisz się o to, jak kogoś zabijemy?
- Nie pytam jak zabić kogoś, ale Nieśmiertelnego. Chyba nie nazywa się tak bez powodu.
- Spokojnie, mam swoje sposoby- odpowiedział, mrugając.
Nie mogłam robić nic innego jak zaufać Lucyferowi. Zastanawiałam się czy i ja potrafiłabym go zabić.
- Pewnie tak- odpowiedział Lucien.
Nie skomentowałam tego w żaden sposób. Byłam zmęczona. To za dużo jak na jeden wieczór. Położyłam się do łózka. Dzięki snom mogę oderwać się od tego, co nas otacza. Choć na chwilę zapomnieć i pogrążyć się w krainie marzeń. Niestety czasem nasz umysł nie pozwala na to. Podsuwa nam najgorsze myśli, wtedy sen bywa gorszy niż rzeczywistość. Jest koszmarem. Obudziłam się oblana potem, dysząc ciężko. Nie pamiętałam, co mi się śniło, wiedziała tylko, że nic dobrego.
Wyjrzałam za okno, świtało. Rozejrzałam się dookoła, nigdzie nie było mojego narzeczonego. Nagle pojawił się w przedpokoju. Wyglądał okropnie. Jakby przed chwilą ktoś go pobił. Podbiegłam do niego.
- Co się stało?- spytałam przerażona. Kto mógł doprowadzić go do takiego stanu?!
- Próbowałem.. go zabić- odpowiedział z trudem.
-Próbowałeś-powtórzyłam jak echo, patrząc w jeden punkt.
Próbował. Próbował. Powtarzałam w kółko. Nie udało mu się!
- Co się stało?
- Nie mogę. To musi być ktoś czysty. Ktoś, kto nigdy nikogo nie zabił.
- To muszę być ja.
Nie zgodził się, ale ja go nie słuchałam. Nie był wystarczająco silny, aby mnie zatrzymać i doskonale o tym wiedział. Zastanawiałam się, dlaczego nie chciał, abym walczyła z Natanielem. Uważał, że sobie nie poradzę? Skupiłam się na Nieśmiertelnym i po chwili znalazłam się na plaży. Stał przodem do morza.
- Czekałem na ciebie-powiedział, nie obracając się.
Podeszłam do niego.
- Byłem twoim przyjacielem, a teraz chcesz mnie zabić.
- Jesteś niebezpieczny,
- Nieprzewidywalny.
- Jesteś zabójcą.
- Jestem sobą.
- W jednej chwili jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, a w drogiej dowiaduję się, że mnie zabijesz. Zmieniasz się za szybko.Jesteś jak..- zerknęłam w stronę morza- jak woda.
- Jak człowiek.
-Jestem jak człowiek. Podejmuję złe decyzje, popełniam błędy, ale przecież mam do tego prawo. Tylko, że mam również obowiązek je naprawić- westchnął.
W końcu odwrócił się w moją stronę i spojrzał w moje oczy.
- Musisz zrobić, to co trzeba.
Złapał moją rękę i przyłożył do swojej piersi. Poczułam jak ogarnia mnie spokój. Nie mogłam go zabić.
-Tu. To tutaj musi trafić twoja moc. Skoncentruj się. Wiem, że potrafisz to zrobić. Tylko proszę zrób to szybko- powiedział, a po jego policzku popłynęła łza.
Pokręciłam głową. On był jednak nie ugięty.
- Gdzie trafisz, gdy cię zabije?
- Nigdzie. Przestanę istnieć. Ale wszystko jest lepsze niż samotność. Byłem niewidzialny przez 100 lat. Wyświadczysz mi przysługę. Proszę, dla mnie to będzie jak sen po długim dniu.
Ręce zaczęły mi się trząść, byłam bliska płaczu. Lecz zrobiłam to o co prosił. Przymknęłam powieki Wykorzystałam całą swoją moc. Gdy otworzyłam oczy jego już nie było. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam w to uwierzyć. Schowałam twarz w dłoniach. Był dobry. Był jak człowiek. Zasłużył na spokój, lecz mimo to było mi ciężko. I to bardzo. Otarłam oczy i wstałam. Myślałam nad tym, co powiedział. Wszystko jest lepsze niż samotność. Miał rację. Ja zawsze miałam kogoś obok. Nawet, jeśli byli tylko na chwilę, to ta chwila była na wagę złota. A przyjaźń każdego z nich- bezcenna.
*********************************
Rozdział jest dłuższy. Mam nadzieję, że się podoba.
Rzeczywiście, jest dosyć długi, jak na... Twoje rozdziały :) Ale przejmuję się trochę tym, że jedną sytuację opisujesz w jednym rozdziale, drugą- w drugim, itd. i nie dzielisz ich na kilka. Musisz się teraz skupić na opisach, a nie na akcji, bo w końcu zabraknie Ci pomysłów! Poza tym jest bardzo dobrze, zasmuciła mnie historia z Nathanielem :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dyżo weny, cierpliwości, wytrwałości, czasu, i czego tam jeszcze chcesz ;*
Bardzo, bardzo dobry rozdział :)
OdpowiedzUsuńBiedna Veronique.
Lucien to chyba trochę zazdrosny był.
Czekam na nn ^^
Świetny rozdział, mówię szczerze :)
OdpowiedzUsuńOdwaliłaś dobra robotę, jeśli chodzi o ten fragment na plaży.
.,,Wszystko jest lepsze niż samotność. Miał rację. Ja zawsze miałam kogoś obok. Nawet, jeśli byli tylko na chwilę, to ta chwila była na wagę złota. A przyjaźń każdego z nich- bezcenna.''- naprawdę śliczny fragment- gratulację.
No i rozmowa z Lucianem też wyszła fajnie.
Więcej takich rozdziałów i powoli staraj się pisać ciut dłuższa, a potem wejdzie ci to w zwyczaj.
No chyba, że cierpisz na zapracowanie i nie masz czasu.
Weny :))
kocham kocham i jeszcze raz kocham to ♥
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie, więc jestem :) I nie żałuję, że poświęciłam na tego bloga kilka minutek :) Bardzo mi się podoba i dodaję do ulubionych!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :*