wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 2

Stałam i wpatrywałam się w niego. W końcu odzyskałam władzę nad swoim ciałem. Podeszłam i wymierzyłam mu siarczysty policzek. On nadal milczał. Chciałam wiedzieć dlaczego, dlaczego zostawił mnie i dlaczego nie starzeje się. Otworzyłam usta, żeby zacząć zadawać pytania, lecz Lucien mnie ubiegł.
- To był test - powiedział bez ogródek- Zdałaś go.
- J..jaki test? - wyjąkałam, nie wiele rozumiejąc.
- Véronique, zastanów się. Przecież sama do tego doszłaś, gdy twoja matka umarła. Wiem, że rozmawiałaś o tym z pastorem.
- Jesteś Lucyfer - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
Nie odpowiedział, ale nie byłam głupia. Wiedziałam, co oznacza jego milczenie.
- Powinnam posłuchać pastora, powinnam pomóc mu cię odnaleźć.
Zaśmiał się kpiąco.
- Naprawdę uważasz, że ktokolwiek, oprócz ciebie, mnie w tej chwili widzi?
Rozejrzałam się wokół. Miał rację, nikt nie zwracał na nas najmniejszej uwagi. Wszyscy przechodzili obok, nawet się nie oglądając. Ale skoro nikogo nie zastanowiło, że rozmawiam sama ze sobą, to czy..
- Tak, ciebie również nie widać. Ludzie są niedoskonali, ich wzrok nie jest w stanie pojąć wszystkiego. Mają więcej wad, niż cokolwiek na tej planecie.
- Byłam kiedyś jednym z nich - powiedziałam twardo.
- Nie, nigdy nie należałaś do ich gatunku. Nie wychodziłbym z Piekła dla jakiejś tam śmiertelniczki.
-To kim jestem?
- Kimś, kto zostanie moją żoną.
-Taa..jasne. Nie pójdę z tobą do Piekła.
- Nie musisz. Nawet wolałbym, żebyś została tutaj. Ja muszę wracać na dół, ale gdziekolwiek będziesz, oprócz Nieba, jeśli mnie zawołasz, będę musiał do ciebie przyjść.
-Aha - tylko tyle mogłam wydusić, po chwili ciszy dodałam- A co, jeśli się nie zgodzę?
- Nic,ale w końcu i tak mnie zawołasz i się zgodzisz.
- Genialnie. A teraz, chce się stać widzialna!- wybuchłam.
Znalazłam się na środku ulicy. Koś do mnie podszedł i zaczął zadawać pytania. Spławiłam go, mówiąc, że wszystko w porządku i odeszłam. Obok mnie pojawił się Lucien.
- Miałeś zniknąć- powiedziałam.
- Nie. Chciałaś być widzialna.
- Skoro sprawiłeś, że ludzie mnie widzą, to może jeszcze znikniesz??- miałam go serdecznie dość.
- Ale to ty, nie ja. Ty decydujesz, kiedy jesteś w powłoce ludzkiej, a kiedy w normalnej.
- W normalnej??
- Tak, w tej, w której ludzie cię nie widzą.
Tego było za wiele. Mój mózg nie potrafił tego ogarnąć. Potarłam skronie palcami i przymknęłam oczy.
- Zniknij, Lucyfer. Proszę cię - wyszeptałam.
Kiedy uchyliłam powieki nie było go. Przechadzałam się po mieście, starając się wszystko  ułożyć.
Nie widziałam więcej Luciena. Podróżowałam po Stanach, pracując tam gdzie mnie przyjęli. Aż do 1861 roku, kiedy wybuchła wojna secesyjna. Byłam wtedy w Karolinie Północnej. Po ataku
konfederatów na Fort Sumter, nie chciałam dłużej zostać w Ameryce, wezwałam go. Poprosiłam, aby ukrył mnie gdzieś, przynajmniej na czas wojny. Teraz zdaje sobie sprawę, jak źle postąpiłam. Jestem nieśmiertelna, mogłam pomóc. Może zginęłoby mniej ludzi. Ale wtedy myślałam tylko o tym, żeby uciec, uciec jak najdalej od tego wszystkiego. Zabrał mnie do Piekła. Nie wiem, co ludzie wyobrażają sobie, gdy to słyszą. Kilka wielkich sal, w każdej z nich są tysiące pomieszczeń z kratami, około 2mx2m. Każda skazana dusza odbywa tam swoją karę. Każda ma inną, w zależności od tego co zrobił. Jest również Wielka Sala, tam Diabeł decyduje, co stanie się ze skazańcami. W innej części znajduje się mój pokój. Tak w Piekle jest pokój. Może to zaskoczenie, ale żona Szatana śpi. Na powierzchnię wróciłam w 1897 roku. Przez ten czas, kiedy byłam  w Podziemnej Krainie, pomagałam mu. On nie zawsze był sprawiedliwy, żywił czasem do kogoś urazę, wtedy przypominałam mu, że każdy zasługuje na sprawiedliwość. Parę razy wynikły z tego spore kłótnie. Zaczął wtedy wspominać Boga i powód dlaczego go strącił. Sprzeczki kończyły się równie szybko, jak zaczynały. Miał rację. Coś się zmieniło, czasem myślałam o tym, jakby to było, gdybym się zgodziła i wyszła za niego. Natychmiast odtrącałam od siebie takie wizje i karciłam za to w myślach. Lecz powracały one coraz częściej i częściej. Gdy tylko sytuacja się ustabilizowała, postanowiłam wrócić za Ziemię. Prezydentem był wówczas Andrew Johnson. Znów pracowałam jako krawcowa, tym razem zarobki były znacznie większe. Widywałam się z Lucienem bardzo często, niekiedy 2 razy dziennie. Po roku, postanowiłam przeprowadzić się do Cambridge, w Anglii.
**************************************************************************
 Starałam się bardziej rozwijać wątki. Oczywiście z każdym rozdziałem, będzie szło mi to coraz lepiej, a w każdym razie na to liczę. (; Proszę o wasze szczere opinie.
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku ! ;)

19 komentarzy:

  1. Żona Lucyfera- wymarzone życie ! *.*
    Cudowna, wciągająca opowieść, która trafia do zakładki 'Blogi, które polecam'
    Czekam na więcej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się Twoja wizja Piekła. Ciasne, indywidualne sale wcale nie są tak kuszące jak zwyczajowe ukazanie miejsca wiecznego potępienia. To miejsce sądu, nie ognistej zabawy nad kotłem zbłąkanych dusz;)

    Z lekka nie rozumiem postępowania bohaterki. Véronique mogła pomóc wielu ludziom podczas wojny. Nieśmiertelność dawała jej spore możliwości. Ukrycie się w podziemiach - z mojego punktu widzenia - jest irracjonalne.

    Zastanawia mnie, co tak wyjątkowego jest w głównej bohaterce, że Lucyfer wybrał ją na swą żonę...

    Wesolych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem. Chodziło mi o to, aby pokazać, że nawet takie osoby jak żona Lucyfera nie są doskonałe i miewają chwilę słabości ( w przypadku Véronique jest to ucieczka z pola bitwy i ukrycie się w Piekle). Wszelkie wątpliwości dotyczące wyjątkowości głównej bohaterki zostaną rozwiane w dalszych rozdziałach (;

      Usuń
  3. Pomysł mnie nie zaciekawił. Może gdybyś to bardziej rozwinęła jakieś tajemnice itp. to jeszcze bym się zastanowiła. Wiem, że to dopiero początek, ale gdy podoba mi się początek, to sprawia mi przyjemność czytania danego bloga, a tutaj niestety tego nie widzę. Postaraj się bardziej, a będzie dobrze ;)
    Pozdrawiam Amy ;)

    W wolnym czasie zapraszam do siebie:http://melodie-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za szczerą opinię (; Wezmę to pod uwagę, będę się starać bardziej rozwijać moje opowiadanie.

      Usuń
  4. Niesamowicie podoba mi się twoja historia. Uwielbiam blogi o tematyce "śmiertelicy i Diabeł, albo Bóg". Nie żebym była jakaś nie teges, ale to kocham! Moje opowiadanie jest również z udziałem Lucyfera :P

    Jednak, jak poprzednik na górze chcę c powiedzieć, że za szybko rozwijasz akcję. Raz tu, potem tu i znów gdzie indziej. Więcej porządku. Nie wiem, może masz woja wizję i tak ma być, czy coś. Ja jednak będę kontynuowała czytanie!

    Pozdrawiam i życzę weny!

    Zapraszam do siebie, jeśli lubisz Lucka i te sprawy : http://devils-breath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przybywam z odpowiedzią na Twój komentarz u mnie w zakładce SPAM;) Zainteresowałaś mnie swoim blogiem i z wielką chęcią będę czytać Twoje opowiadanie;) Proszę tylko o cierpliwość, ponieważ nie wiem kiedy będę miała czas by nadrobić Twoje rozdziały, ale zrobię to na pewno;) Poza tym wielki pokłon za szablon, jest piękny!:)

    Proszę o odpowiedź na ten komentarz u mnie od najnowszym rozdziałem. Wtedy będę mieć pewność, że też chcesz czytać moje opowiadanie i zacznę nadrabiać Twoje rozdziały;)

    Pozdrawiam i życzę WESOŁYCH ŚWIĄT!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za odpowiedź;) Dodaję Cię do linków i obserwuję;) Jeśli nie masz czasu na czytanie całości, możesz skorzystać ze streszczenia;) Jest do 18 rozdziału;)

      Usuń
  6. Tak sobie myślę i to nie jest hejt ani nic. Tylko przypomina mi to taki dziennik, tylko godzin brakuje. Tekst jakoś tak nie współgrał. Strasznie szybko lecisz z akcją. Mimo to zaciekawiło mnie to. Czekam na następne. ;)
    Zapraszam do mnie, komentarze i obserwacje mile widziane --> http://the-worst-nightmare-is-a-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. To są wspomnienia bohaterki, dlatego akcja się szybko toczy. Cieszę się, że mimo to C się podoba(;. Chętnie wpadnę do Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że nie ma powtórzeń, że masz rozbudowane słownictwo. Czyta się dobrze, serio :)) Nie wiem do czego miałabym się przyczepić, pomijając długość. Cieszę się, że zostawiłaś u mnie linka do tego bloga. Jak już piszę komentarz to napomnę, że możesz informować mnie o nowych notkach w zakładce SPAM.


    OdpowiedzUsuń
  9. Znalazłam chwilę czasu i nadrobiłam;) Stworzyłaś naprawdę niepowtarzalną historię! Podoba mi się Twoja wizja piekła i to, że zdarzenia o których piszesz dzieją się w tak odległych czasach. Podziwiam Cię za tematykę, której się podjęłaś. Bardzo ciekawi mnie co dalej stanie się z tą parą i jak rozwiniesz wydarzenia;)

    Pozdrawiam i proszę o powiadamianie o nowych notkach;) Zapraszam też do mnie w wolnej chwili, będę cierpliwa, bo wiem że rozdziałów mam sporo;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm... Pojawiły się dialogi, ale w nich zauważyłam kilka wad.
    • odmień imię ,,Lucyfer'' przez przypadki! :D Przynajmniej niech główna bohaterka zwraca się do niego ,,Lucyferze''
    • wczuj się w klimat starych czasów. Myślisz, że słowa ,,genialnie'', albo po prostu zwracanie się do męża, męża (!!!) zirytowanym tonem pasuje do dziewiętnastego wieku? Pamiętaj, że co jak co, ale kobiety nie były uznawane za równe mężczyznom. I tu nie chodzi o to, że Lucyfer, czy Lucien jest inny niż inni mężczyźni, ale po prostu kobiety od dziecka były wychowywane na posłuszne w pełni płci męskiej.
    Poza tym, ciągle jest krótko i szybko. Opisz bardziej ,,mieszkanie'' Lucyfera. Wczuj się w uczucia i czas. Poza tym, nadal jest dobrze. Widzę, że z każdą notką, poprawiasz się.
    Pozdrawiam i zapraszam na mojego źle zaczętego, ale poprawionego w kolejnych rozdziałach bloga:
    http://avedianhistory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za opinię (; Poczytam więcej o życiu w tamtych czasach. Postaram się również opisywać detale.

      Usuń
  11. Ślicznie jest :) Ale zgadzam się z powyższą wypowiedzią - popracuj troszkę nad opisami. Ale co do historii nie mam zarzutów :) Cudna :D Lądujesz u mnie w obserwowanych :3
    A tymczasem zapraszam do siebie :) http://truth-light-in-the-darkness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie jest lepiej niż ostatnio :). Jednak nadal czegoś mi brakuje, więcej opisów, może jakieś zagłębienie się w szczegóły? Mogłabyś też zostać na jakiś czas w jednym miejscu dłużej, albo wstawić jakieś wspomnienia, co o tym myślisz? Natomiast sam pomysł genialny jak dla mnie, jeszcze się z takim nie spotkałam i wciągnęły mnie te klimaty :3. No i muzyka świetna :) Pisz dalej, czekam na kolejne rozdziały :)
    tytankiwschodu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Historia jest cudowna, jestem nią oczarowana! <3 To takie... ech, nie wierze, że to piszę, ale romantyczne! Niestety twoje opowiadanie nie bardzo to okazuje, a szkoda. Jest lepiej, niż poprzednio, ale to nadal marnowanie potencjału. Ach, jakże ja bym chciała wiedzieć, dlaczego to ona jest jego wybranką, jak konkretnie wygląda jej życie w Piekle... ale i tak jest dobrze ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaczęło się świetnie i mnie zaintrygowałaś, ale wszystko zepsułaś jej językiem i zachowaniem. Już widzę jak XIX wieczna kobieta odpowiada "Ta jasne". Poza tym raczej "zniknij Lucyferze", a nie "Zniknij Lucyfer" to brzmi dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj chyba nasza bohaterka przecenia swoje znaczenie...Jedna osoba, nawet nieśmiertelna, miała by bardzo niewielki wpływ na wynik wojny, zwłaszcza, że póki co, nie było mowy o tym, jakoby Veronique posiadała jakieś szczególne moce pokroju ciskania piorunów czy odtwarzania dubstep'u..:P Biorąc pod uwagę jakość ówczesnego uzbrojenia, czyli bardzo wolną szybkostrzelność karabinów, to nawet jakby rzuciła się na całą armię, dźwigając ze sobą dziesięć muszkietów, to i tak w końcu zabrakłoby jej kul, a żołnierze by ją po prostu obezwładnili...:P Plus, dziesięć karabinów jest cholerrnie nieporęczne :D

    OdpowiedzUsuń